Zapraszamy do lektury opisu naszej spontanicznej, dwudniowej, październikowej wędrówki szlakami gór Kamiennych i Wałbrzyskich połączonej ze zdobyciem dwóch kolejnych pieczątek do książeczki Zdobywców Korony Gór Polski – Waligóry oraz Chełmca.
Trekking rozpoczęliśmy o godzinie 15:00 szlakiem czerwonym spod dworca kolejowego w Jedlinie Zdrój, w jesiennej złotej aurze. Trasa od samego początku była bardzo urozmaicona, zaliczyliśmy kilka nieco stromszych podejść, malownicze leśne ścieżki, klimatyczny tunel kolejowy, ruiny zamku, czy widoki na pobliskie góry. Przy Skalnej Bramie odbiliśmy na szal żółty, którym po niespełna 2,5 godzinnym przemarszu, jeszcze w promieniach chylącego się ku zachodowi słońca, dotarliśmy do schroniska Andrzejówka położonego u stóp Waligóry – najwyższego szczytu Gór Kamiennych. Po szybkim rekonesansie dowiedzieliśmy się, że zapasy w kuchni są wystarczające na kolejnych parę godzin, postanowiliśmy zaatakować Waligórę jeszcze tego samego dnia. Pomimo mało imponującej wysokości 936 m. n.p.m. szczyt cechuje się dużą wybitnością i wyraźnie góruje nad otoczeniem. Samo podejście/zejście choć bardzo krótkie, okazało się naprawdę strome i wymagające! Miejscami trzeba było bardzo ostrożnie stawiać kroki na kamieniach i korzeniach przytrzymując się konarów.
Po zdobyciu kolejnego szczytu KGP, wygłodniali wróciliśmy do Andrzejówki, w gdzie zamówiliśmy gulasz, żeberko, smażony ser i piwka. Wszystko bardzo nam smakowało, a mimo sporej popularności miejsca ceny były rozsądne (25-29 zł dania, 8 zł piwo Opat z nalewaka). Ponieważ noc mieliśmy spędzić w namiocie, a noc zapowiadała się chłodna postanowiliśmy jak najdłużej posiedzieć w schronisku. Do 21.30 siedzieliśmy w pięknej klimatycznej sali z licznymi drzeworytami przy kolejnych porcjach grzanego wina słuchając dobrej muzyki i tocząc miłe rozmowy :). Niebo tej nocy to prawdziwe cudo, miliony gwiazd umilały nam powrót do namiotu. Rozgrzani ubraliśmy się ciepło, opatuliliśmy w śpiwory i poszliśmy spać.
Rano przywitał nas widok oszronionej trawy wokół namiotu – jak się okazało nad ranem temperatura spadła do -3 stopni Celsjusza! O dziwo nie przemarzliśmy i całkiem się wyspaliśmy. Zjedliśmy pysze śniadanie w schronisku i przed 9-tą rozpoczęliśmy dalszą wędrówkę – w kierunku Gór Wałbrzyskich.
Od schroniska rozchodzą się aż cztery szlaki, częściowo się pokrywające. Ich mnogość oraz nieco wytarte oznaczenia nie ułatwiają nawigacji i chwilę zajęło nam znalezienie zaplanowanej ścieżki – dotarcia do żółtego szlaku szlakiem zielonym, czyli z pominięciem ponownego wspinania się na Waligórę. Po niespełna pół godzinnym marszu dotarliśmy do całkiem ciekawych ruin zamku Radosno. W tym miejscu również warto dobrze rozglądać się za oznakowaniem szlaku żółtego, który odbija w lewo tuż przed samymi ruinami. Po chwili ścieżka schodzi stromo w dół – w okresie jesiennym potrafi być naprawdę ślisko!
Następnie już łagodnym zejściem docieramy do wsi Sokołowsko, skąd dalsza wędrówka na Chełmiec może przybierać kilka różnych wariantów. Zdecydowaliśmy się na łatwy i ładny krajobrazowo spacer niemal w prostej linii na północ: zielonym szlakiem w kierunku Unisławia Śląskiego, a następnie czarnym do Kuźnic Świdnickich, by pózniej odbić na zachód do zielonego szlaku prowadzącego do miejscowości Boguszów-Gorce. Ambitniejszy wariant może przebiegać przez szczyty Stożek (szlak żółty), Dzikowiec i Dzikowiec Mały (zielony), których efektowne formy (Stożek to naprawdę stożek!) my mogliśmy podziwiać z dołu.
Co ciekawe, ratusz w Boguszowie leżący na wysokości 592 m n.p.m. jest najwyżej położonym w Polsce zabytkowym ratuszem miejskim. Kolejny etap naszej wędrówki to dalsze podążanie szlakiem zielonym, łagodnie prowadzącym na szczyt Chełmca. Towarzyszyło nam tu wielu spacerowiczów, których przyciągnęło niedzielne, słoneczne popołudnie, a także ogniska z możliwością smażenia kiełbasek na szczycie. Sam wierzchołek jest zalesiony, ale dostępna bezpłatnie dla turystów wieża radiowa umożliwia zobaczenie panoramy Wałbrzycha i okolic.
Ostatni fragment to dwugodzinne zejście żółtym szlakiem do stacji kolejowej Wałbrzych Centrum, mijając po drodze Hałdę Wiesław, a następnie pięknie zrewitalizowane Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia. Z Wałbrzycha wróciliśmy pociągiem do Jedliny-Zdrój – miejsca rozpoczęcia naszej wędrówki.
Ta dwudniowa wycieczka była dla nas wspaniałą okazją do poznania gór nieco mniej znanych, ale bardzo urokliwych. Chełmiec to popularne miejsce weekendowych spacerów, natomiast Góry Kamienne zrobiły na nas duże wrażenie. Fantastyczne, niemal karykaturalnie łukowate zarysy szczytów przypominały dziecięce rysunki gór, a prawie puste leśne szlaki prowadziły przez liczne ruiny i ciekawe formacje skalne. Góry choć niewysokie, potrafią też zaskoczyć naprawdę stromymi i śliskimi fragmentami, a Andrzejówka to świetne miejsce na chwilę odpoczynku w klimatycznym domu o niemal stuletniej i ciekawej historii (https://www.andrzejowka.eu/home/o-andrzejowce).
Statystyki
Dzień 1: Jedlina-Waligóra-Andrzejówka
Dystans 10 km
Suma podejść: 740 m
Suma zejść: 500 m
Dzień 2: Andrzejówka – Sokołowsko – Kuźnice Świdnickie – Boguszów Gorce – Chełmiec – Wałbrzych
Dystans 26.7 km
Suma podejść: 790 m
Suma zejść: 1150 m
Dokładne trasy przejścia zarejestrowane nawigacją z zegarka w linkach poniżej: